ROZWÓJ

Jak księgowanie mentalne wpływa na nasze wydatki?

Dlaczego łatwiej zaakceptujemy wysoką cenę gofra na wakacjach niż na co dzień? Czemu rozsądniej wydamy pieniądze zarobione ciężką pracą niż otrzymane w prezencie? Odpowiada za to księgowanie mentalne, które wpływa na decyzje finansowe.

Anna Daria Nowicka

Jak wyjaśnia Piotr Łabuz – psycholog, trader i mentor finansowy: „Księgowanie mentalne (ang. mental accounting) to mechanizm, za pomocą którego kodujemy i kontrolujemy źródła zdobywania pieniędzy i cele, na jakie je wydajemy”. W zależności od tego, jak zaksięgujemy dany zarobek lub wydatek, odmiennie będziemy gospodarować pieniędzmi. Właśnie dlatego mniej rozważnie wydamy pieniądze otrzymane w prezencie lub wygrane na loterii niż zdobyte naszą ciężką pracą. Osoby, które wygrały ogromne sumy w lotto lub odziedziczyły majątek w spadku, zwykle szybko go tracą…

Okazujemy się mistrzami „kreatywnej księgowości” - zwłaszcza na wakacjach. Podczas urlopu jesteśmy gotowi płacić znacznie więcej za gofry, restauracje czy rozrywki, niż zaakceptowalibyśmy w swoim rodzinnym mieście, ponieważ księgujemy to jako „wydatki na wakacjach”, a nie „wydatki w miejscu zamieszkania”. Dotyczy to również osób, które mieszkają w miejscowościach turystycznych.

Amerykański ekonomista Richard Thaler w latach 80. XX wieku opisał to zjawisko „księgowania umysłowego”, które przeczy zasadom klasycznej ekonomii i teorii racjonalnego wyboru. Wg Thalera tworzymy sobie w umyśle osobne „mentalne konta”, czyli szufladki, w których umieszczamy poszczególne wydatki i przychody. Robimy to podobnie jak księgowa przyporządkowująca kolejne przychody i rozchody do różnych kont. Celem takiego „układania” pieniędzy w umyśle jest poczucie większej kontroli nad własnymi finansami oraz zarządzanie różnymi grupami wydatków i wpływów.

Podczas sesji coachingu finansowego pracuję z klientami zarówno nad analizą ich wydatków, ale także podejścia do pieniędzy i sposobów, w jaki dokonują księgowania umysłowego. Aby lepiej zarządzać finansami, trzeba zmienić nie tylko złe nawyki, ale również przekonania i sposób myślenia.

Księgowanie mentalne powoduje, że możemy przejawiać zupełnie inne podejście do zarządzania pieniędzmi w sferze prywatnej i zawodowej, choć przecież nasza osobowość, wiedza i kompetencje w obszarze finansów są w obu sytuacjach podobne. Chyba każdy zna osoby, które bardzo ostrożnie gospodarują własnymi środkami, a jednocześnie lekką ręką wydają pieniądze firmowe lub publiczne… Bywa i tak, że ktoś skrupulatnie prowadzi zestawienie wydatków i przychodów w swojej firmie, a jednocześnie zupełnie nie przykłada do tego wagi w domowym budżecie.

Wiele psychologicznych eksperymentów pokazało, że nasze decyzje finansowe są niekonsekwentne. Przykładowo: jeśli ktoś chce pójść do teatru, ale zgubi bilet, który kosztował 100 zł, to już raczej nie kupi nowego biletu, gdyż zaksięguje sobie ten wydatek jako „skonsumowałem/am już cały budżet, jaki mam na teatr w tym miesiącu”. A jednocześnie - jeśli zgubi 100 zł, to w żaden sposób nie zmniejszy to jej/jego gotowości do przeznaczenia tych pieniędzy na teatr, gdyż utrata banknotu stuzłotowego nie została zaksięgowana jako „fundusze na teatr”. Podejmie więc przeciwne działania, choć w obu sytuacjach strata wyniosła 100 zł.

Często klienci w restauracjach są oburzeni, gdy do ceny dań doliczone jest 5% za obsługę, nawet jeśli sami zawsze zostawiają kelnerom napiwki po minimum 10%. Jednak w pierwszym przypadku to 5% jest księgowane jako „przymusowa dopłata”, zaś w drugim jako „moja własna chęć, aby podziękować za dobre jedzenie”.

Księgowanie mentalne bywa pułapką i może prowadzić do nieracjonalnych decyzji. Mechanizm ten jest wykorzystywany w sprzedaży oraz marketingu. Reklamy i sklepy kuszą nas, abyśmy dokonali „przeksięgowania mentalnego” i skusili się na zakupy. Jeśli droższe kosmetyki zaksięgujemy w kategorii „jestem tego warta”, zamiast w kategorii „zbędny luksus”, to chętniej dokonamy tego wydatku.

Poważniejsze konsekwencje finansowe powoduje to, że wiele osób mając zdeponowane na lokacie 10 tys. zł, gdzie odsetki wynoszą np. tylko 5% w skali roku, jednocześnie bierze krótkoterminowy kredyt też na 10 tys. zł, choć jest on oprocentowany aż 15% w skali roku. Na logikę bardziej opłacałoby się w tej sytuacji zdjąć pieniądze z nisko oprocentowanej lokaty i nie brać drogiego kredytu!

Kolejnym przykładem jest odmienne podejście wielu inwestorów do wydawania zysków z posiadanych akcji. „Winnett & Lewis (1995) zauważyli, że skłonność do konsumowania zysków jest wyższa w przypadku otrzymania dywidendy, niż wtedy, gdy cena akcji wzrośnie o analogiczną wartość. Tak więc inwestorzy inaczej traktują zyski otrzymane w postaci wypłaconej im dywidendy niż zyski będące skutkiem wzrostu cen akcji.”[1]

Warto wspomnieć dwie podstawowe zasady księgowania umysłowego:

Zasada rozdzielania zysków

Większą przyjemność daje nam wiele małych zysków/ nagród niż jedna większa. Oznacza to, że zwykle odczujesz większą przyjemność otrzymując dwie podwyżki po 250 zł niż jedną o 500 zł. Zaś idąc 2 razy do restauracji i płacąc po 150 zł doznasz większej satysfakcji niż jeśli pójdziesz tylko raz i wydasz 300 zł. Dotyczy to również otrzymywania prezentów. Trzy drobne upominki zwykle dadzą większą radość niż otrzymanie jednego prezentu w łącznej cenie tamtych trzech. Zwłaszcza dzieci bardziej ucieszą się z kilku tańszych zabawek, niż z jednej bardzo drogiej. Więcej o dawaniu prezentów napisałam w artykule Jak wydawać pieniądze, aby naprawdę czuć się szczęśliwym?

Zasada łączenia strat

Jedna duża strata boli mniej niż kilka mniejszych strat. Przykładowo: jedna większa podwyżka ceny będzie dla nas łatwiejsza do przełknięcia niż dwie mniejsze podwyżki pod rząd, dające łącznie taką kwotę. Zaś jeśli jednorazowo stracimy na giełdzie 5 tys. zł, to zwykle szybciej podniesiemy się psychicznie niż jeśli w krótkim czasie stracimy dwa razy po 2.500 zł. Przy jednorazowej stracie łatwiej sobie powiedzieć, że „to był tylko wypadek przy pracy” i zachować poczucie własnej kompetencji jako inwestora, niż gdy dwa razy źle obstawiliśmy na giełdzie.

Zdarza się, że zysk księgujemy mentalnie jako stratę i zamiast radości, odczuwamy rozgoryczenie! Bywa tak, gdy szef obieca nam 500 zł podwyżki, a finalnie da tylko 200 zł. Choć zarabiamy o 200 zł więcej, to raczej będziemy urażeni niż wdzięczni. Jeśli zaś zarówno obietnica jak i podwyżka opiewała na 200 zł, to poczujemy się zadowoleni. Dlatego lepiej nie składać obietnic na wyrost i mile zaskoczyć dodatkowym bonusem, przysługą czy szybszą realizacją zamówienia, niż zrobić coś wciąż ponad normę, ale poniżej obietnicy.

Każdy ulega czasem błędom poznawczym. Nie zawsze podejmujemy racjonalne decyzje. Warto jednak zrozumieć, w jakie pułapki i dlaczego wpadamy oraz być bardziej świadomym własnych przekonań i schematów myślenia.

 


[1] „Księgowanie mentalne i jego konsekwencje” Piotr Zielonka, https://skarbiec.biz/inne/home-klitomsl-public_html-121-skarbiec-wp-content-uploads-skarbiec-domy-maklerskie-mentalne-htm.html